jeździec próbuje utrzymać się w strzemionach w półsiadzie podczas ruszenia i w samym kłusie z oparciem rękoma i bez, a następnie z zamkniętymi oczami
nauka anglezowania w stępie
nauka anglezowania w kłusie z podparciem i bez, z zamkniętymi oczami
zmiany anglezowanie – półsiad
kłus ćwiczebny z podparciem i bez, z zamkniętymi oczami
stanie w strzemionach pionowo w kłusie
zmiany anglezowanie – półsiad – ćwiczebny
Kolejny etap to nauka dawania koniowi łydek przy ruszaniu, a także podczas danego chodu i obranej pozycji. Dopiero, gdy zostanie to opanowane możemy dać jeźdźcowi wodze i zacząć z nim naukę odpowiedniej regulacji ich napięcia oraz długości zależnie od chodu, a także przy zatrzymaniach oraz podczas ruszania. Następnym etapem jest nauka skręcania, łączenia pomocy – łydek, dosiadu oraz wodzy.
Kolejnym krokiem może być nauka galopowania – oczywiście zaczynamy na lonży analogicznie do kłusa – najpierw z podparciem, potem bez podparcia, samodzielne próby ruszania galopem, a na koniec jeździec otrzymuje wodze.
Czas nauki 45 min osoby zaawansowane samodzielnie jeżdżące -50zł
Zależy od naszego jeźdźca, bywają tacy, którzy osiągną prawie ¼ całego planu już na pierwszej jeździe. Istnieją też tacy, którzy na pierwszej jeździe nie są w stanie nawet kłusować, ponieważ są zbyt zestresowani nową sytuacją. W każdym z tych przypadków potrzeba naszego indywidualnego podejścia. Osoby, które szybko się uczą, często mają po kilku jazdach taki moment, w którym „stają w miejscu”. Nie możemy pozwolić, by to je zniechęciło i by zaczął się regres – starajmy się urozmaicać ćwiczenia, utrwalając już to co zostało opanowane. Często przyczyną takiego przystopowania rozwoju jest przemęczenie. Warto, by jeździec dał sobie kilka dni wolnych od jazd na odsapnięcie i przyswojenie już opanowanych umiejętności.
Warto jest wprowadzić treningi 2-3 razy w tygodniu, raczej nie częściej. Minimum to jedna jazda tygodniowo. Jeździec zdąży w tym czasie przyswoić, ale nie zapomnieć to, czego się już nauczył.
Błędy postawy i ćwiczenia korygujące
Usztywnianie ciała
Usztywnienie bierze się głównie ze strachu. Jeździec, który nie czuje się pewnie reaguje usztywnianiem głównie karku, ramion, części krzyżowej kręgosłupa, a także nóg, co może stać się niebezpieczne. Jeździec szybko traci rytm, szczególnie w kłusie anglezowanym, ciężko mu „wysiedzieć” kłus ćwiczebny, a także łatwo traci równowagę przy każdym arytmicznym poruszeniu się konia, co może skończyć się nawet bolesnym upadkiem.
Wspomniane osoby, które bardzo przeżywają swoje treningi, nadmiernie się stresując, nie powinny być do niczego zmuszane. Warto inwestować w dużą ilość ćwiczeń rozluźniających, by skupić uwagę jeźdźca na łączności z koniem. Dobrze sprawdza się tu ćwiczenie z zamykaniem oczu i wyczuwaniem kolejności stawiania przednich nóg – jeździec musi poczuć, kiedy stawiana jest lewa, a kiedy prawa noga, jadąc z zamkniętymi oczami.
Bardzo fajnym pomysłem jest również jazda bez strzemion, a także na oklep. Oczywiście trzymając się wspomnianej zasady – nie zmuszamy. Nawet jeśli cała jazda na oklep odbędzie się jedynie w stępie, będzie to ogromny krok w kierunku rozluźnienia naszego ucznia.
Zbyt dużo energii
Problem ten dotyczy głównie dzieci. Jeśli podopieczny ciągle wymyśla własne zadania, próbując nam narzucić swoje zdanie, zupełnie nas nie słuchając. Czasem można spotkać dzieci, które wykazują wobec konia agresję.
Najłatwiejszym sposobem jest ciągle wymyślanie nowych zadań, które wszystkie będą miały na celu osiągnięcie danej umiejętności. Pamiętajmy, że lepiej nie wykonywać wielu powtórzeń danego ćwiczenia, zaś wspaniałym pomysłem jest przerywnik pomiędzy ćwiczeniami właściwymi. Na przykład ćwicząc anglezowanie w stępie, warto po dwóch okrążeniach na chwilę je przerwać by dziecko wykonało zadanie, które wymaga od niego energii, szybkości, ale które wykona z łatwością (np. wspomniany „młynek” bądź „klaskanie” stopami nad szyją konia). Gdy tylko dziecko wykona polecenie natychmiast będzie można z nim wrócić do wcześniejszego zadania (w tym wypadku anglezowania).
Z młodszymi dziećmi (6-7 lat) bardzo dobrze pracuje się zamieniając jazdę w prowadzenie opowieści. Przykładowo, mamy na jeździe chłopca – zorientujmy się co go fascynuje i nawiązując do jego zainteresowań, obierzmy temat przewodni naszej opowieści. Może stać się kierowcą rajdowym, rycerzem w złotej zbroi, walczącym ze smokami, żołnierzem na wojnie – nie ma to znaczenia. Dziecko ma się tą historią zainteresować i skupić stuprocentowo swoją uwagę na naszych zadaniach. Przypuśćmy, że dziecko uwielbia bawić się w żołnierza. Świetnym pomysłem jest chowanie się przed wrogiem w półsiadzie, strzelanie w kłusie ćwiczebnym (najlepiej z wyimaginowaną bronią w ręce, by nie można było trzymać się siodła), stanie pionowo w strzemionach, wypatrując wroga itd. Puśćmy wodze wyobraźni, a sami będziemy się przy tym nieźle bawić.
Brak podparcia w strzemionach, łydce i kolanie
Częstym obrazkiem są fruwające wzdłuż boków konia nogi adepta jeździectwa. To oczywiste, że nie od razu jeździec nie ma wystarczająco silnych mięśni wewnętrznych nóg oraz nie wie jak do końca trzymać się tymi nogami, by zachować równowagę w każdej pozycji i chodzie.
Warto świadomość jeźdźca budować częstą jazdą w półsiadzie, najlepiej bez podparcia rękoma, a także stania pionowo w strzemionach. Jeśli nasz uczeń ma wystarczająco długie nogi, można spróbować jazdy bez strzemion – anglezowania oraz półsiadu. Dzięki temu jeździec zacznie doceniać strzemiona i możliwość podparcia o nie, a także mocniej będzie trzymał się kolanami siodła, jednocześnie nie podkurczając ich.
Garbienie się
To chyba najtrudniejszy problem do rozwiązania podczas jazdy. Zgarbiony jeździec nie ma „rusztowania” swojej postawy i bardzo łatwo traci równowagę. Większość ćwiczeń z garbiącym się uczniem nie ma sensu – wyprostowanie go musi być pierwszym punktem, na który będziemy zwracać uwagę.
Tak naprawdę jedno magiczne ćwiczenie, które poprawi postawę naszego jeźdźca nie istnieje. Potrzeba wielu godzin, by wyrobić u ucznia nawyk prostej postawy. Przede wszystkim chcieć tego musi sam podopieczny i rozumieć powagę problemu, bez jego chęci nie zdziałamy niczego. Na zwalczanie „garbatych” pleców polecamy przede wszystkim wszystkie ćwiczenia, które odbywają się bez użycia rąk – jeździec powinien trzymać je rozłożone na boki pod kątem prostym, by mocno napiąć mięśnie barków. Czasami działa też splecenie rąk z plecami, łapiąc dłońmi za łokcie.
Uczenie adeptów jeździectwa jest chyba najtrudniejsze, często żmudne i wymagające od trenera najwięcej cierpliwości. Nikt jednak nie ma tak dużego wpływu na przyszłe wyniki jeźdźca jak właśnie jego pierwszy trener. Dobrze, by udało nam się być takim, który zachęci do jazdy, będzie dopingował w pokonywaniu swoich słabości i pomoże w dojściu do celu. Uważajmy jednak, by nie zgubiła nas rutyna i brak zaangażowania, ponieważ tym samym rzucamy naszym uczniom kłody pod nogi, nie korygując i przymykając oko na popełniane błędy, wstrzymując tym samym prawidłowy rozwój i świadomość jeździecką.